Niewątpliwym symbolem ubiorów XIX wieku jest krynolina, czyli usztywniana halka, uszyta z materiału rozpiętego na włosiance lub metalowych obręczach. Uważa się, że swoją popularność zawdzięcza żonie Napoleona III, cesarzowej Eugenii. Kobieta nosiła ją, by ukryć wady swojej figury, którą uważała za wybitnie niedoskonałą.
Zanim ubiór żony cesarza znalazł sobie naśladowczynie, w modzie na krótko zagościły suknie rodem ze starożytności. Były proste i dosyć wąskie. Panujące trendy jednak szybko się zmieniły, a suknie zaczęły stopniowo nabierać stożkowatego kształtu.
W spódnicach stosowano kliny, które miały za zadanie ich poszerzenie. Suknie szyto ze sztywnych materiałów, które miały zapewnić im odpowiednie ułożenie. Okazuje się jednak, że i to nie wystarczało, więc u dołu halek zaczęły pojawiać się charakterystyczne plecionki i obręcze wykonane z lin.
W latach 30. XIX wieku powszechne w produkcji krynolin stało się używanie fiszbinów i trzcin. Ich następcą była konstrukcja wykonana z metalowych obręczy i tasiemek, ściskających talię noszącej je kobiety.
Ciekawostką jest, że szał na szerokie spódnice ogarnął wszystkie grupy społeczne, niezależnie od ich klasy i zamożności.